|
Wątek:
|
Bony rabatowe sposobem na turystę
|
Autor:
|
Czytelnik IP 94.254.219.*
|
Data wysłania:
|
2010-12-08 19:26
|
Temat:
|
wolny rynek
|
Treść:
|
szanowni państwo. Operatorzy mają całą pulę promocji, upustów, rabatów gadżetów itp. Klient odejdzie od agenta i kupi u organizatora. Ostatnio będąc u operatora usłyszałem tekst: ‘’u agentów pan za tyle nie kupi tylko ja mogę dać rabat".
Co do rabatów u agnetów - uważam że nikt nie jest święty. Większość daje zniżki z własnej kieszeni dla stałych klientów, na drugą rezerwację, czy na dzień dobry dla grupówek.
Wchodzi np. parka i mówi jedziemy w 8 osób ale chyba coś dostaniemy…. I co?? Pokażcie mi takiego co powie że NIC!! Ani teraz nic, ani za rok - nigdy. W travelplanet jest system lojalnościowy i baza klientów wraz z naliczaniem zniżki. Taki schemat ma bardzo wiele firm - a szum jest tylko bo kilku o tym oficjalnie napisało.
Druga sprawa - gratisy. Nie widzę różnicy od dostania 3%, 100zł, 200zł od dostania fotoramki, parasolki, prenumeraty, bonu do sklepu sportowego. Nie ma nic za darmo, gratis też kosztuje i też ma wartość. Za darmo to możemy tylko komuś pożyczyć udanych wakacji. A czy jak zrobię klientowi kawę to też go przekupuję? Kawa przecież też kosztowała, co zmienia wartość wycieczki o np. 2 zł a to już złamanie umowy agencyjnej.
Proszę więc o radę - jak firmy mają konkurować o klienta. Tak - jakością. Dobre tylko jak do niego dotrzeć by pokazać mu tą jakość.
Swoją drogą ZMOWA CENOWA jest karalna i to wysoko.
Generalnie agenci mają nieciekawie: parobki operatorów, naganiacze. A w zamian - wpisowe min. 1000 na start, kary, itd. Żadnej możliwości działań marketingowych na własną rękę. Wiem że rabaty to strzelenie sobie w kolano, ale takie czasy. Kupuję dom dostaje gratis auto, kupuje żel dostaję mydełko, kupuje wycieczkę - chcę np ręczniczek.
|