|
Wątek:
|
Refleksja oszukanego przez Sky Club...
|
Autor:
|
Czytelnik IP 89.234.218.*
|
Data wysłania:
|
2012-07-20 16:00
|
Temat:
|
Refleksja oszukanego przez Sky Club...
|
Treść:
|
Rozumiem rozgoryczenie. Tak jest zawsze, kiedy się zostało zawiedzionym (oszukanym, okradzionym, zranionym w uczuciach). Ale nie jestem psychologiem, tylko za 2 tygodnie też jade do Hiszpanii. I mam dyskomfort, bo świadomość, że mnie to też może spotkać i własciwie "nie ma mocnych" powoduje u mnie takie same uczucia. Tylko dlaczego? Są przecież inne uczciwe biura podróży! Tylko jak je poznać? Uważam, że od tego jest Państwo. I nie chodzi o to, że ma być ono wszechobecne i wszechwładne, ale wkraczające wtedy, kiedy zostanie przekroczona pewna granica. Myślę, że własnie to nastąpiło. Uważam, że każdy klient biura podróży powinien dostać do ręki imienną gwarancję pokrycia kosztów JEGO wakacji na wypadek bankructwa operatora. Ta gwarancja powinna być wystawiona przez niezależną firmę ubezpieczeniową i powinna być w cenie wycieczki. Dobre biura podróży kupowały by to ubezpieczenie tanio, a podejrzane drogo, lub nie dostałyby go i zwijały interes lub musiałyby zgromadzić kapitał. Wiem, że to oznacza wyższe koszty i ograniczenie wolności gospodarczej, ale wolę czuć się "zniewolony" pilnowaniem papierków niż "wolny" siedząc na chodniku, przed hotelem, z którego mnie właśnie wyrzucono. A wyższe koszty wycieczek - taniej wyjdzie dopłacić 500 zł za wyjazd (bo biuro wliczy ubezpieczenie w koszty) niż stracić np. 12000. Poza tym sam się zastanawiam nad jeżdżeniem na wakacje na własną rękę. Takie spektakularne bankructwa podkopują zaufanie do biur podróży i to właśnie one powinny lobbować, żeby narzucić samym sobie taki "kaganiec".
|