|
Wątek:
|
Czy Harctur z Kakowa jest godny polecenia???
|
Autor:
|
Czytelnik IP 77.254.128.*
|
Data wysłania:
|
2008-05-20 22:04
|
Temat:
|
Czy Harctur z Kakowa jest godny polecenia???
|
Treść:
|
Wstęp - informacje o krakowskim Biurze Turystycznym "Harctur" z którym udałem się na Korsykę (20.07.2005-30.07.2005)
Poznanie francuskiej wyspy - Korsyki było moim marzeniem od kilku lat. Postanowiłem tego roku ów marzenie zrealizować. Nie wiele Polskich Biur Turystycznych oferuje wypoczynek na Korsyce. Postanowiłem skorzystać z oferty krakowskiego Biura Turystycznego "Harctur", mieszczącego się na ulicy Karmelickiej. Pojechałem podpisać umowę i zostałem zaskoczony obsługą klienta. Brak konkretnych informacji, rzetelnej obsługi, ogólnie odniosłem wrażenie, które wyrażę w kilku słowach…"podpisz pan umowę i wypad, bo mamy dużo roboty a Pan o pierdoły pyta". Pytałem o rzeczy podstawowe, czyli foldery dotyczące wyspy, o śpiwór, namioty, toalety. Podpisałem umowę i z pewnych niesmakiem opuściłem biuro "Harctur". Przypomniało mi się powiedzenie "co żle się zaczyna, dobrze się kończy".
Nadszedł dzień wyjazdu. Podjechał autobus, który okazał się w drodze bardzo niewygodny. Mały i zbyt ciasny jak na 32-godzinną podróż. Na szczęście klimatyzacja działała. Autobus nadawał się na odcinki typu Kraków - Katowice, a nie na trasę, która liczyła ok. 1600 kilometrów.
Nocleg : Po 32 godzinach "w drodze" dotarliśmy na miejsce ? Nie, ponieważ Biuro Turystyczne "Harctur" zmieniło nam camping. Docelowy camping, zgodnie z ofertą katalogową - "Les Marines de Porticcio" został zmieniony na camping o nazwie "Mari Machia". Zamiast 100 metrów od plaży, bliskości morza, znalazłem się prawie pod niebem. Camping oddalony był ok.1500 metrów, na dodatek droga do niego prowadziła pod górę, dość stromo, niczym wyjście na krakowski Kopiec Kościuszki. Udręka i żenada oraz brak jakiejkolwiek informacji ze strony biura turystycznego "Harctur" o zmianie campingu przyczyniły się do pierwszej wymiany zdań pomiędzy mną a rezydentką, panią "I", która przez kolejne dni mojego pobytu, omijała mnie szerokim łukiem. Ogólnie biuro "Harctur" niezgodnie z Umową zakwaterowało mnie na innym campingu, aniżeli docelowy.
Sanitariaty : To co zastałem na miejscu, prosiło o pomstę do nieba. Sanitariaty brudne, brak środków czystości, brak ciepłej wody (bynajmniej nie natknąłem się na nią podczas pobytu). Rezydentka skwitowała "to jest Korsyka, a nie Ameryka". Biuro "Harctur" powinno już w Polsce poinformować, o zabraniu gumiaków, które umożliwiłyby spokojną kąpiel pod prysznicem na campingu. Toalety - jak już wspomniałem, brak środków czystości. W celu otrzymania papieru toaletowego, należało się nisko pokłonić w pas. Zapędy komunistyczne ? O tym nieco później.
Wyżywienie : Biuro Turystyczne "Harctur" bazuje na polskich produktach firmowanych przez sieć "Makro", czyli produkty - Aro. Wyżywienie było prosto z puszek, które leżały sobie całymi dniami na słońcu. Obiady były zjadliwe, choć pozostawiały wiele do życzenia, natomiast śniadania oraz kolacje - monotonne, wciąż to samo. Ten sam ser żółty, ta sama szynka, ten sam dżem. Świeże francuskie pieczywo ? Marzenia ! Chleb nadawał się bardziej dla kur, aniżeli dla ludzi. Kolejną kwestią jest ilość…4 osoby (pracownicy Biura, w tym rezydent, przewodnik, kucharka, instruktor) liczyły i nakładały zarówno obozowiczom jak i wczasowiczom wyżywienie na talerz. Patrzyły sobie w taki sposób na ręce, inaczej mowiąc - kontrolowały, aby czasem komuś nie nałożyć o jeden plasterek marnej jakości szynki bądź sera, więcej. Osobiście prosiłem o 3 plasterki sera, 3 plasterki pomidora, przez co później pracownicy biura "Harctur" dosadnie powiedzieli mi, że jem "za dwóch". Przeżyłem szok. W końcu jakim prawem takie uwagi w stronę klientów biura ? Nie mniej jednak nie spodziewałem się, że porcja składająca się z : dwóch plasterków sera, dwóch plasterków szynki i 3 plasterków pomidora, cienko pokrojonego to śniadanie dla dwóch osób…Nieprzyzwoite było wytykanie ilości poprzez załogę biura "Harctur". Kolejno została zgłoszona skarga do szefostwa biura "Harctur" w Polsce. Szef zatelefonował na camping (o dziwo?) w celu zapytania pani kucharki o co chodzi, z wyżywieniem. Skutek ? Szanowna pani "S" poprosiła mnie, któregoś wieczora, i dosadnie, wręcz wulgarnie powiedziała, że skoro ja robię jej, cytuje "koło dupy" to i ona zrobi mnie "koło dupy". To się nazywa obsługa wczasowiczów w dzisiejszych czasach? Mam pełne prawo zgłoszenia zażaleń do szefostwa biura, które jest organizatorem wycieczki, wczasów etc. i z którym podpisałem umowę. Ogólnie wyżywienie powinno zostać poddane weryfikacji (świeżość).
Namioty : namioty typu Bielsko pozostawiają wiele do życzenia. Miały być materace, były jakieś kilkucentymetrowe szmaty położone na ziemi, niestety nierówności terenu, dosięgły moich pleców, przez co budziłem się z bólem. Uważam również, iż biuro "Harctur" chociażby dla wczasowiczów (impreza była podzielona na obozowiczów wieku 12-19, a wczasowiczów +19) powinno udostępnić jedną lodówkę, jak to ma miejsce na campingach cywilizowanych.
Obsługa (pracownicy biura turystycznego "Harctur" na miejscu) - ogólne wrażenie - "trzeba się nisko kłaniać w pas. Odniosłem wrażenie (zresztą nie tylko ja), że to wczasowicze są dla obsługi, a nie obsługa dla wczasowiczów. Komuno wróć ?
- rezydentka : pani "I", wydawać się mogło, że przyjechała sobie chyba na wczasy, zamiast zająć się profesjonalną obsługą obozowiczów i wczasowiczów. Widziałem ją raptem 3x podczas całego pobytu. Niesympatyczna, nieżyczliwa, na dodatek nic nie potrafiła "załatwić". Jest jak jest i dobre jest. Ech. Może faktycznie nie wiele mogła ? Na pewno dojazd jej nie przeszkadzał, z racji tego iż na plaże woziła się prywatnym samochodem.
- instruktor windsurfingu, pan "M" hallo, drogi panie…mamy 2005 rok, a Pan zatrzymał się w latach 80tych.
- "kapitan" czyli przewodnik, pan "P" - tutaj brawa za sporą wiedzę dotyczącą Korsyki. Nie ukrywam, miło było posłuchać, może z racji tego iż bardzo chciałem uzyskać jakiekolwiek informacje dotyczące wyspy Korsyki. Pomijając wiedzę…kolejny pan przedstawiciel biura "Harctur", który nie przebierał w słowach i chyba pomylił ludzi, do których te słowa kierował. Tutaj nasuwa mi się stwierdzenie…"wyżej *** niż *** ma". Puk puk ? Od wszelkiego typu załatwień drogi panie P, jest rezydentka, być może i pan, a nie wczasowicze, jakich załatwień ? Błahych, chociażby, aby autobus podjechał pod sam camping, bowiem były możliwości, a nie żeby ludzie, młodzież - dźwigała bagaże pod stromą górę, a pan skwitował "zamiast spiskować, mogła pani to załatwić". Pani, my ? Organizacja leży w Waszych rękach a nie naszych. Zapomniałem, iż być może wystarczyło się tylko ukłonić w pas. Aha, a słowa wypowiedziane w Ajjacio przez pana o młodzieży - obozowiczach typu "banda debili" chyba nie przystaje jak na przewodnika.
- pani "S" - kucharka. Tutaj przytoczę przykład - "pewnego wieczoru dziewczynom zachciało się pośpiewać przez parę minut…Skutek ? Opłakany. Wczasowicze, w tym ja przedostatniego dnia pobytu poprosili o przesunięcie obiadu w miejsce kolacji ? Pani szefowa, dalej zwaną "kucharka" dosadnie stwierdziła : "Śpiewałyście ?" Nie mogłam spać przez Was !! Za to musi być kara ! Szok. Tutaj brawa dla rezydentki, pani "I", która pomogła rozwiązać problem. Nie ukrywam, brawa się należą.
- pani "M" - opiekunka obozowiczów. Nie chciałbym wnikać w jej opiekuńczość, natomiast dość zastanawiające jest to, ze młodzie
|
Odpowiedzi:
Czy Harctur z Kakowa jest godny polecenia??? [2008-11-17 10:10 89.174.214.*]
W nawiazaniu do dzisiejszej rozmowy telefonicznej opisuję Panu podróż dzieci do Grecji.Planowo mieli wyjechać z Krakowa 08.07.08r. o godz. 8 rano.Jednak w piątek był telefon z biura z informacją że wyjazd jest wcześniej tzn.07.07.08r.o godz 19.00.W poniedziałek o 19.00 podjechał autokar co do którego rodzice mieli sporo wątpliwości.Kierowcy tego autokaru rano dowiedzieli się ze mają jechać w tak daleka podróż,zmieniono trase.Początkowo mieli jechać przez Serbie Macedonie ,trase zmieniono na Rumunie I Bułgarie.Dzieci jechały całą noc ,cały wtorek,w nocy postój 8 godz.po przekroczeniu granicy z Rumunia.Rano we środe ruszyli przez Bułgarie .O godz.16.00 wjechali dopiero na terytorium Grecji(a mieli już być na miejscu),przed nimi jeszcze cała Grecja do przejechania.Kierowcy mówią że jak się nie wyrobia to znów bedzie przerwa 8 godzinna na odpoczynek.Zamiast obiadu dali młodzieży po rogaliku.Ta podróz to istna męka dla tej młodzieży.Jeśli sie nic pod rodze nie zmieni to podróż z Krakowa do Grecji potrwa ok. 60 godzin!!!pozostałe biura pokonują tą trase w ciągu 24 do 30 godz. odpowiedz »
|