|
|
|
Wątek:
|
Europe Senior Tourism w Hiszpanii. Ruszył program skierowany do turystów-seniorów
|
|
Autor:
|
Czytelnik IP 212.160.143.*
|
|
Data wysłania:
|
2010-03-30 08:13
|
|
Temat:
|
Turyści - seniorzy będą wypoczywać w Hiszpanii taniej
|
|
Treść:
|
Witam!
Kilka dni temu wróciłam z takiego taniego tygodniowego pobytu na Costa del Sol w Benalmadenie. Bałagan zaczął się juz na lotnisku w Maladze. Jednorazowo ( 2 chartery i trochę ze stałego połączenia) przyleciało ok.400 osób. Po wyjściu z hali odbioru bagażu ( a moim zdaniem powinien na tej hali) pojawił się ktoś z nabazgranym długopisem na kartce ( mało czytelnie delikatnie mówiąc) napisem TRAVEL SENIOR, zupełnie nie polskojęzyczny (Słowak, bardzo miły, tylko zupełnie niekompetentny). Potem pojawił się opiekun anglojęzyczny a potem jeszcze kilku innych w tym również polskojęzyczni. Listy uczestników teoretycznie były z podziałem na hotele, ale kilka osób - w tym również ja z koleżanką - nie znalazło się na żadnej liście, mimo że w dokumentach nazwa hotelu była podana. Nam sie udało i zostałyśmy zakwaterowane w hotelu jaki był podany, innych wożono gdzie indziej. Na hotel, obsługę hotelową, restaurację, wyżywienie i to co miał zapewnić hotel - nie można powiedzieć złego słowa. Ale rezydenci - to chyba jakiś żart!!! Nie było stałych godzin kontaktowych, więc takiego rezydenta można było dopaść przez przypadek, albo czatować na niego w restauracji. Była tablica ogłoszeń przy recepcji, ale informacje na niej potrafiły się zmieniać z godziny na godzinę jak w kalejdoskopie i nic do końca nie było pewne. Rezydent nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie - np. co można zwiedzić w miejscu, w którym się mieszkało (a jak się okazuje było co zwiedzać), jak dojść lub dojechać, ile kosztuje przejazd autobusem komunikacji miejskiej, a już nie daj Boże na jakim przystanku wysiąść. Organizacja tych planowanych - i tych fakultatywnych - wycieczek pozostawiała też bardzo wiele do życzenia. Grupa z naszego hotelu na pierwszej wliczonej w koszty wycieczce była rozbita na trzy autokary a kilka osób w ogóle nie pojechało, bo zabrakło dla nich miejsc. Ja rozumiem, że miejsca w autokarze miały być wykorzystane, ale można było trochę pomyśleć jak to zrobić z sensem tym bardziej, że trzeba się było zapisać na taką wycieczkę, więc było wiadomo ile osób pojedzie. Te wycieczki wliczone w koszty były prowadzone wyłącznie przez rezydentów, którzy pojęcie o miejscach po których oprowadzali mieli mniej niż zielone. Niewiele lepiej było z wycieczkami tzw. fakultatywnymi, za które trzeba było zapłacić ( jak się zorientowaliśmy, drożej niż w miejscowych biurach podróży). Przewodnicy (nie polskojęzyczni - tłumaczami byli rezydenci) byli "na chwilę" - pewnie dobrze, że w ogóle byli. Granice przyzwoitości przekroczyła chyba wycieczka na Gibraltar. Na nic nie było czasu - w jaskini byliśmy zaledwie 20 minut, a na punkcie widokowym jeszcze krócej. Potem.....było prawie 4 godziny wolnego czasu na pobyt w strefie bezcłowej..... . Żaden z rezydentów nie zebrał grupy aby pójść pod pomnik gen. Sikorskiego. Ba, nie potrafili nawet powiedzieć, gdzie ten pomnik się znajduje - "no gdzieś koło lotniska". Było to zmarnowanie czasu i dodatkowych pieniędzy (45euro) bo można było tam zobaczyć wiele ciekawych rzeczy, a i delikatnie mówiąc nieszczególne potraktowanie ludzi. Generalnie rzecz biorąc rezydenci w ogóle nie są przygotowani do pracy, a już na pewno nie do współpracy ze starszymi ludźmi. Na taki pobyt warto pojechać, ale trzeba się do niego przygotować samemu, zaopatrzyć się w mapy i przewodniki, chociaż trochę znać język (angielski, mniej niemiecki) i liczyć wyłącznie na siebie.
Anna z Nowej Rudy
|
