|
Wątek:
|
Górskie schroniska zaczynają przypominać hotele
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.13.109.*
|
Data wysłania:
|
2010-08-13 14:04
|
Temat:
|
W górskich schroniskach jak w hotelu
|
Treść:
|
Zgadzam się z tym w pełni. Dobry przykład to nowe schronisko (po przebudowie) na Markowych Szczawinach. Nie dość, że wysokie ceny, to widać, że brak ręki dobrego gospodarza. Przykład: upalny długi weekend, bufet przez cały dzień oblegają dziesiatki turystów, którzy muszą stać w kolejno w dwóch kolejkach, do kasy po bloczek, a potem do okienka kuchnii. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kazda potrawa jest pojedynczo podgrzewana w kuchence mikrofalowej ( z okienka na wprost czekajacych , widok na tę procedurę). Ktoś, kto zamówił np 3 zupy musi czekać, aż zostaną one kolejno podgrzane i jeszcze dopominać się o swoje, bo załoga w kuchni gubi się w tym bałaganie. Widziałem wielu turystów, którzy widząc co się dzieje i jak długo trzeba czekać, rezygnowali z korzystania z restauracji. Jak można w tak atrakcyjnym terminie, gdzie przewijają się tłumy turystów nie przygotować ugotowanych zup i kilku popularnych potraw? Że można inaczej przekonaliśmy się dzień póżniej w schronisku na Magurce Wilkowickiej- ilość turystów nie mniejsza, też system kasa-okienko, ale potrawy wydawane "od ręki" - znacznie smaczniejsze i tańsze niż na Markowych Szczawinach. Odwiedziłem też recepcję Markowych Szczawin: pusta lada, nikogo z obsługi,żadnej informacji, czy cennika, natomiast zamiast wizytówek lub prospektu obiektu rozrzucone oferty....wypraw w Alpy. Co z tego, że powstał niemałym nakładem hotel górski, skoro brak w nim nawet cienia schroniskowej atmosfery, nie mówiąc o całkowitym braku organizacji. Poza tym wędrujący od strony Diablaka przez Prz. Brona na próżno szukają niewidocznego z przełęczy szlaku czerwonego do schroniska, bowiem na słupku brak drogowskazu... A za wstęp do parku trzeba zapłacić nieco więcej niż w Tatrach.
|