| 
				
						 | 
						
							| 
								Wątek:
							 | 
							
								Wypadek autokaru linii Euro-Trans: 10 osób rannych
							 | 
						
						
							| 
								Autor:
							 | 
							
								Czytelnik IP automat.*
							 | 
						
						
							| 
								Data wysłania:
							 | 
							
								2005-08-04 11:11
							 | 
						
						
							| 
								Temat:
							 | 
							
								Wypadek autokaru linii Euro-Trans: 10 osób rannych
							 | 
						
						
							| 
								Treść:
							 | 
							
								Aktualność: Wczoraj jadący z Holandii do Katowic autokar linii Euro-Trans wpadł do rowu koło Ozimka. W wyniku wypadku 10 osób zostało rannych - przewieziono je do szpitala. Wśród pasażerów była trójka kilkuletnich dzieci.
 
 Autokarem linii Euro-Trans jechało ponad 30 osób - najczęściej wracających z urlopów i pracy w Holandii. Rano, ok. godz. 6.40 w Grodźcu autokar wjechał do rowu i przewrócił się na prawy bok. 
 
 Obecnie nie wiadomo co było przyczyną wypadku. Tarcze tachografu pokazują, że kierowca nie przekroczył prędkości, miał także zmiennika, który w momencie, gdy doszło do wypadku, odpoczywał. 
 
 Leszek Odoj, kierowca autokaru, dla którego jest to pierwszy wypadek, mówi, że wpadł do rowu, gdyż chciał uniknąć czołowego zderzenia z polonezem, który nagle zajechał mu drogę. 
 
 Być może jednak przyczyny wypadku są inne. - Kierująca polonezem mówi, że jechała prosto i nie odbijała kierownicą w bok. Twierdzi, że to autobus rozbił jej lusterko i wjechał do rowu - relacjonuje sierż. sztab. Krzysztof Wydra z sekcji ruchu drogowego KMP w Opolu. - Kobieta twierdzi też, że słyszała strzał. Bardzo możliwe, że dźwięk taki wydała pękająca opona autokaru, która faktycznie jest uszkodzona. 
 
 Grażyna Doleżych z Euro-Transu w Lublińcu twierdzi, iż pęknięte koło nie mogło być przyczyną wypadku - Mamy opinię rzeczoznawców z Mercedesa, z której wynika, że pęknięcie jednej opony nie zmieni toru jazdy auta - zapewnia.
 
 Obecnie policja bada przyczyny wypadku.
 
 Ranni w wypadku zostali przewiezieni do szpitala na Katowickiej. Z grona 10 osób przywiezionych na izbę w szpitalu pozostały dwie. Jedna ma pękniętą kość miednicy, druga pozostanie na obserwacji z powodu urazu czaszkowego. Po pozostałych podróżujących podjechał aytokar i zawiózł ich do Katowic. 
 
 Grażyna Doleżych zapewnia, że przewoźnik jest w kontakcie z rodzinami osób rannych w wypadku. - Na pewno odwieziemy ich do domów, gdy wydobrzeją. Jeżeli ktoś z pasażerów ma wobec nas roszczenia, może się do nas zgłosić. Jesteśmy ubezpieczeni - zapowiada.
 
							 |