|
Wątek:
|
O krok od tragedii na torach
|
Autor:
|
Czytelnik IP automat.*
|
Data wysłania:
|
2012-04-19 19:01
|
Temat:
|
O krok od tragedii na torach
|
Treść:
|
Aktualność: Wczoraj gigantyczny korek pociągów zablokował tory na trasie Warszawa-Katowice. Maszynista kierujący jednym z pociągów zatrzymał pojazd po tym jak wykrył usterkę semafora wskazującego dopuszczalną prędkość. Do zdarzenia doszło tuż przed stacją w Babach, gdzie niespełna rok temu 12 sierpnia doszło do katastrofy pociągu TLK - wówczas śmierć poniosły 2 osoby, a około 80 zostało rannych.
Około godziny 9:15 maszynista składu PKP Cargo zablokował jedyny czynny tor między stacjami w Piotrkowie Trybunalskim i Babach. Po chwili utworzył się korek, w którym utknęło około dziesięciu składów pasażerskich.
Kierujący pojazdem domagał się wezwania komisji w celu sprawdzenia usterki i odmówił dalszej jazdy. Pierwszy na miejscu pojawił się Marek Olkiewicz, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi - wedle jego opinii wszystko zadziałało prawidłowo. Dopiero członkowie komisji śledczej przyznali rację maszyniście - dwa semafory, które powinny pokazywać te same sygnały, wskazywały różne. Pierwszy semafor informował, że przy wjeździe na stację Baby będzie można jechać z maksymalną prędkością. Drugi zaś - że należy zmniejszyć prędkość do 40 km/h.
Jak się okazuje tego typu awarie są powszechne. To od maszynisty zależy, czy weźmie na siebie taka odpowiedzialność, czy widząc coś niepokojącego na torach po prostu zatrzyma pociąg - czy znów nie doszło do takiej tragedii jak ta pod Szczekocinami.
|