Komfortowy?!! Pensjonat Ela w Białogórze
Tematyka:
zachodzę w głowę skąd się biorą pozytywne opinie dla tego pensjonatu. dla mnie pobyt w nim wiązał się z szeregiem uciążliwości, więc trudno tu mówić o wypoczynku. to raczej książkowy przykład naciągactwa, wzór niesolidności.
denerwuje mnie zawsze kiedy ludzie jadą w miejsce, gdzie można się spodziewać skromnych warunków, płacą skromnie, a wymagają nie wiadomo czego. więc jestem daleki od żądania kawioru z szampanem na śniadanie, i w ogóle niechętnie krytykuję warunki, bo nie raz spałem pod namiotem i było dobrze.
jednak tym razem wybrałem się na wypoczynek z żoną i niemowlęciem, więc kierując się ogłoszeniem oczekiwałem uczciwego standardu dla rodzin z dziećmi.
a tu właściwie nic nie pokrywa się w należytym stopniu z tym, co jest deklarowane i jeszcze sugerowane jako komfort. wprawdzie woda i prąd jest, ale brak oczywistych udogodnień i za dużo niewygód jak na pokój za 200 zł/doba.
parking: dramatyczny brak miejsca do zaparkowania w okolicy. nawet zatrzymanie się na rozładunek to problem. oczywiście jest to przemilczane przed zakupem. komentarz właścicielki: a to pan sobie szukaj gdzieś, co mnie to obchodzi, ja nie pisałam, że mamy parking.
o udogodnieniach dla dzieci można zapomnieć.
jest wręcz niebezpiecznie np. ze względu na niechlujne sprzątanie - rozmazywanie brudu po podłodze. pomimo wyraźnej prośby do pani sprzątającej, że tu dziecko chodzi, farfocle i martwe insekty zostały przemiecione w inny kąt pokoju lub ominięte. nie wiem jak ona to zrobiła, ale pojechać podłogę szmatą omijając wybrane punkty to sztuka. przejechałem chustką po "sprzątaniu" - czarna.
łóżeczka dla dzieci do pokoju: pytanie o nie grozi awanturą z właścicielem. zresztą i tak nie było by go gdzie postawić. właściciel twierdzi że nigdzie tak nie ma i zadowolony. może nigdzie nie ma, ja mam inne doświadczenie, że wszędzie są. jak się deklaruje, że zapraszamy rodziny z dziećmi, to powinno być bez proszenia. nawet jak jest szerokie łóżko małżeńskie, a u nas było mało szerokie.
na stołówce są 4 siedzonka dla dzieci na cały pensjonat.
do tego wysokie kafelkowe schody, chyba celowe oszczędne zaciemnienie holu, brak lampek nocnych w pokojach.
brak powłoki na poduszkę: odpowiedź właścicielki "jutro pani zapyta i sobie założy, bo ciężko żebym wszystkim zakładała!"
basen to niedostępna balia - drewniana ściana wysokości metra z metalową drabiną. chyba tylko king kong mógłby tam wejść na luzie. nie widziałem, żeby ktoś korzystał.
nie ma leżaków i parawanów dla każdego pokoju. jest "wypożyczalnia", w której jest parę sztuk, a potem już nie ma.
wyjście na ogródek często zamykane.
pewnie ze względu na chroniczny brak obsługi w recepcji.
śniadania są do 9:30.
zresztą i tak po 9 szwedzki bufet zwykle jest uboższy o jedyne ciepłe danie - jajecznicę. ewentualnie są jeszcze parówki :)
ogólnie bufet jeszcze może być. jadałem gorsze w droższych hotelach. jak ktoś nie jada sałatek warzywnych i tłustych wędlin, to będzie grymasić. poza tym chleb - dobry i świeży. jedzenie nie jest aż tak ważne, gdyby to był jedyny problem to by nie było problemu.
pokoje: nie wiem jak inne, ale nasz był za mały jak na rodzinny. na zdjęciu widnieje jako jednoosobowy. to kolejny przykład na pazerność właścicieli. do tego mała kiblołazienka. z natrysku 0,6 m2 nie sposób skorzystać nie rozlewając wody, która przelewa się do pokoju. a jak tu bezpiecznie umyć dziecko? potem mokro na podłodze, więc w pokoju dziecko cały czas trzeba trzymać w górze. miejsce na ręczniki to haczyk na ścianie łazienki umiejscowiony prawie pod strumieniem wody.
więc po prysznicu trzeba wyjść mokrym na pokój po ręcznik, i znowu woda. brak nawet małej półki pod ręką na cokolwiek.
ja rozumiem, że inaczej się nie dało, że tego pokoju w ogóle nie powinno być, ale skoro tak, to powinni uprzedzić ludzi o warunkach i dać w innej cenie.
brak czajnika w pokoju, jest jeden ogólnodostępny na dole w holu wiecznie pogrążonej w ciemnościach recepcji.
każdego ranka to samo: hałas z ulicy potęgowany przez niefortunną akustykę poddasza: rano rozładunek do sklepów, przez resztę dnia donośny gwar spod tych sklepów plus gwar uliczny i wentylator.
telewizja: 3 zanikające kanały, na szczęście nie korzystam.
wi-fi: podobno jest, ale u mnie nie działało.
o innych sprawach nie będę się rozpisywał.
ogólnie dało się odczuć, że pensjonat prowadzony jest przez osoby przesadnie oszczędne, tzw kutwy, u których skąpstwo zwyciężyło nad zdrowym rozsądkiem, co owocuje rzadko już dziś spotykanym dziadostwem.
a ponadto - wirtuozi arogancji.
właścicielka wyjątkowo opryskliwa, już na wejściu ustawia gości, którzy wyglądają jej na kłopotliwych, bo na przykład przyjechali po 22 wieczorem i szukają jej po okolicy.
dla odmiany gospodarz - dopóki nie narzekasz to miły, zagada. ale już dla gości narzekających odpowiedź jest jedna: nie podoba się to wynocha.
dla bardziej dociekliwych: (cytuję) "spi...laj bo jeszcze ci mordę obiję".
Bareja do kwadratu :)
niewiarygodne, że coś takiego jeszcze funkcjonuje, i pewnie dlatego występuje pod dwoma nazwami: Ela i Białe Piaski.