|
Wątek:
|
Czy z biurem podróży Best Reisen mogę spokojnie wyjechać na wakację, proszę o opinie
|
Autor:
|
Czytelnik IP 83.28.250.*
|
Data wysłania:
|
2008-08-08 17:14
|
Temat:
|
Czy z biurem podróży Best Reisen mogę spokojnie wyjechać na
|
Treść:
|
Biuru Best Reisen zarzucamy:
1. nie profesjonalizm w zawieraniu umów na sprzedaż wycieczek, 2. nie profesjonalizm w ich organizowaniu, 3. bardzo duże błędy w planowaniu wylotów i przylotów z wycieczek, 4. nie profesjonalizm w doborze i opiece rezydentalnej na miejscu wycieczki, ( niedopuszczalne jest aby rezydent nie dopilnował rejestracji w recepcji hotelu i nie opiekował się członkami wycieczki w trakcie przejazdu na lotnisko), 5. zmianę godzin i miejsca wylotu ( nadmieniam, że z Monastiru do Port El. Cantui jest 20 minut podróży samochodem, a z El. Cantui do Tunisu 2 godziny jazdy samochodem).
Dlatego postanowiliśmy skarżyć organizacje i pobyt w Tunezji z uwagi na daleka idącą nie odpowiedzialność biura, błędy i nie profesjonalizm, oraz obrazę klientów w naszych osobach.
|
Odpowiedzi:
Czy z biurem podróży Best Reisen mogę spokojnie... [2008-08-30 19:13 90.141.78.*]
czytając punkty 1,2,3,5 można wysnuć jeden prosty wniosek-autor wypowiedzi nie orientuje się na czym polega specyfka branży turystycznej i organizacji wyjazdów...to tyle,a poza tym szkoda,że wakacje nie udały się... odpowiedz » Czy z biurem podróży Best Reisen mogę spokojnie... [2010-02-25 11:53 84.40.163.*]
Nie wiem, na czym polega specyfikacja branży turystycznej, opiszę swoją wycieczkę do Indii (grupa ok. 20 osób, ponad 8'000 zł koszt, czyli tzw. wycieczka dla VIP'ów). Po pierwsze - pilot - po raz pierwszy w Indiach, nie wiem, ile wycieczek ta pani obsłużyła, okazało się, że pracuje na co dzień w biurze, dane o Indiach czytała z kartki. Drugą osobą "opiekującą się" naszą wycieczką był jej narzeczony, również pierwszy raz w Indiach, taki tydzień miodowy, ale co tam. Angielskojęzyczny przewodnik siedział cicho, na pytania np. dotyczące uroczystości weselnych w Indiach padła odpowiedź: "panna młoda się przebiera". Ale to drobiazgi. Obiadokolacje jedliśmy zazwyczaj poza hotelem, gdzie spaliśmy, po prostu gdzie indziej było taniej, szkoda tylko że dojazdy do tych miejsc zajmowały po 1,5h w każdą stronę. Pani pilot (pierwszy raz w Indiach) powiedziała nam, że POWINNIŚMY się zrzucić po 30$ od osoby dla przewodnika i kierowcy. Wzburzyło nas to nieźle, więc zaczęliśmy analizować wycieczkę. Okazało się, że z programu wycieczki tajemniczo zginął ważny punkt zwiedzania (p. pilot stwierdziła, że nie ma sensu go oglądać, później się okazało, że tzw. miasto widmo jest drugim, po Taj Mahal zwiedzanym obiektem w Indiach), punkt widzenia biura rozumiem - trzeba zapłacić za parking, za wstępy itd. Po naszej interwencji zwiedziliśmy go 2 dni później, co niestety wiązało się ze stratą paru godzin, bo to już nie było to po drodze. Samowolnie zmienili nam hotel - po prostu przywieźli nas wieczorem do hotelu innego niż był w umowie, "bo ten jest bardziej urokliwy". Poprzedni miał 5 gwiazdek, ten wcale. Autokar - miał być all inclusive, najwyższa półka, kawa herbata, woda za darmo. Kawy i herbaty nie było, woda - 30 rupii, piwo 100 rupii (ok. 6,50zł). Przesiadka w Londynie - biuro tak podobierało samoloty, że na przesiadkę w Londynie mieliśmy 45 minut a z uwagi na kontrolę na lotnisku, parę osób nie zdążyło wejść do samolotu, musiało wracać później. Akurat to im wyszło na dobre, mogli porobić zakupy w strefie bezcłowej (chociażby kosmetyki) na co cała reszta grupy, pędząca kurcgalopkiem przez cały terminal, poganiana przez przedstawiciela British Airways, nie miała szans. Z wielu odbytych przeze mniewycieczek ta była najgorsza. Z. Jastrzębski. odpowiedz »
|