|
|
|
Wątek:
|
Od początku roku ponad 320 biur podróży wypisało się z rejestru!
|
|
Autor:
|
Czytelnik IP 999.999.999.*
|
|
Data wysłania:
|
2005-07-14 15:33
|
|
Temat:
|
eliminacja konkurencji ?
|
|
Treść:
|
UFF... Niezła dawka demagogii. I dlaczego na dokładkę wydaje się mieć rację? Pewnie dlatego, że nie ma tu faktów.
Ustawa została uchwalona po długich pracach w sierpniu 1997. PIT nie była ani twórcą ani nawet oficjalnym konsultantem ustawy, podobnie jak inne stowarzyszenia turystyczne czy hotelarskie. Małe lokalne biura podróży radziły sobie dobrze dopóki na rynku nie pojawili się silni konkurenci, ale z Zachodu: a to np. Neckermann czy TUI (no i chwilowy mariaż TUI z Orbisem). Firmy te z założenia były tańsze bo ich usługi miały korzystniej naliczany VAT. Zaczęły się bardzo spektakularne bankructwa polskich biur (raczej słowo 'oszustwo' byłoby właściwsze): np. Alpina z Krakowa, które pociagały za sobą innych kontrahentów. Brak ubezpieczeń powodował, że klienci po prostu bali się korzystać z usług polskich biur, co gorsza nie było jasne czy to biuro, które sprzedaje ofertę jest tylko pośrednikiem, czy też odpowiada za całą usługę. Media dokładały swoje i w efekcie to taki Neckermann kosił rynek. Nie ustawa. Ustawa uporządkowała nomenklaturę, sprawy pilotów i przewodników, usług hotelarskich, ochrony konsumenta. Nie twierdzę, że wszystko jest idealne, ale przynajmniej jest i można próbowac zmieniać. Kolejne nowelizacje niezwykle rozbudowały część ochronną, ale tutaj UOKiK rządzi, nie branża. Ceny wyjazdów efektywnie spadają, a nie rosną (nie dotyczy to krajowego wypoczynku, ale tutaj przyczyną nie są biura podróży...). Firmom ubezpieczeniowym po prostu się nie opłaca zajmować takim ryzykiem i stąd zaporowe stawki. A jesli nie ma się kapitału, to nie zakłada się biznesu. Aby sprzedawać obcą ofertę jako agent naprawdę niewiele trzeba i to byłby dobry początek dla młodego człowieka po studiach.
|
