Poznań i Wielkopolska - rowerowe dywagacje
Tematyka:
Witam!
Wiem, że z lekkim poślizgiem, ale chciałbym zamieścić kilka swoich wrażeń z wyprawy (może ciut za szumne słowo) rowerowej po Wielkopolsce, a dokładnie jej centralnej i północnej części.
Przyjazd do Poznania : z mojej rodzinnej Legnicy szynobusem do Leszna, dalej juz zwykłym elektrycznym do Poznania. Szybko, sprawnie, bez tłoku, a dzięki wakacyjnej promocji mój bicykl jechał za złotówkę!
Najpierw spędziłem sobie 2 dni w Poznaniu, a jako, że miałem rower, skoncentrowałem się na sprawach rozleglejszych, ale niekoniecznie tych typowych ;)
- cytadela - spory (ponoc ponad 100ha) park blisko centrum, pomimo "odbudowy w czynie społecznym" w latach 60tych, zostało trochę pamiątek po braciach Prusakach :) No i genialna wystawa plenerowa rzeźb Magdaleny Abakanowicz!! Gorąco polecam!
- kompleks na Malcie - ludzie, chciałbym, aby inne miasta miały to, co Poznań ma od nastu chyba lat! Trasy spacerowe, rolkowe, joggowe, rowerowe, zoo, tor saneczkowy, stok narciarski, wypożyczalnia wszelakiego sprzętu, tor regatowy (ponoc kilka dni wcześniej odbywały się Mistrzostwa Świata!) - zatem full wypas, a i rowerkiem po okolciach (duuuzo lasów) jest gdzie poszusować :)
- Morasko - tu spory kawałek od centrum, dobrym tempem jechałem ponad 45 minut, a na końcu jeszcze solidnie pod górkę. Może to nie jest nic "ą" i "ę", ale w Europie rezerwatów z kraterami po meteorytach to wiele nie mamy... Ponoć dwa : tez w Poznaniu i gdzieś w Estonii :)
- z Moraska udałem się dalej na północ do Chludowa - miły drewniany kościółek + muzeum misyjne Werbistów!
Potem podjechałem sobie pociągiem Poznań-Wągrowiec do miejscowości o ciekawej nazwie Murowana Goślina - wprawdzie niespełna 30km pewnie pyknąłbym rowerkiem, ale raz : tego dnia wiało akurat z północy (czyli miałbym dokładny wmordewind), a dwa, że ponoć dość nieprzyjemna droga!
Z Murowanej poszusowałem trochę po przyległej Puszczy Zielonce - niestety ; dla rowerzystów sporo piachów, jak na moje opony i wytrzymałość psychiczną - za dużo :) Ale za to na obrzeżach Puszczy spora kolekcja ładnych kościólków drewnianych, można się skontaktować z proboszacczmi i otwierają!! Polecam : http://www.koscioly-drewniane.info Ja obejrzałem sobie 3 z nich (jest 12), bo ile można siedzieć w drewwnie. Przy okazji jeden z probooszczów mi uświadomił, iż właśnie Wielkopolska to rejon Polski, gdzie zachowało sie najwięcej drewnianych kościółków w kraju!! No proszę :)
Po noclegu na jeziorem w Sławie udałem się dalej w kierunku Wągrowca (już rowerem). Tam też zszedł cały kolejny dzionek : kościół pocysterski, skrzyzowanie rzek, a przede wszystkim wyprawa pod Wągrowiec do Łekna (piewsza siedziba Cystersów w Polsce) i Tarnowa Pałuckiego z najstarszym drewnianym kościołem na naszych ziemiach. Też udało mi się wejść!! - warto chyba, podobnie jak ja to zrobiłem, być tam wczesnym wieczorem, przed mszą.
Kolejne 2 dni to już typowo rowerowa włóczęga po rejonach na północ od Wągrowca, na koniec 2 dnia teleportowałem się szynobusem do Poznania (kurcze, dużo tego nowoczesnego taboru w Wielkopolsce...), znów kima u znajomych. I kolejnego rano (kwestię imprezki pomine, sąsiedzi - wybaczcie!!) powrót do domu, też na pokładzie pociągu Przewozów Regionalnych.
Byłem w Poznaniu i Wielkopolsce 1x od ponad ...nastu lat (poprtzednio byłem jakos w połowie podstawówki, teraz jestem juz po studiach). I moge posumować krótko : zarówno Poznań, jak i to co obejrzałem poza nim gorąco polecam : i na rower (jak ja) i pieszo czy jakkolwiek!
W razie pytań - piszcie, postaram się odpowiedzieć!
Bartas